Anna Maria Siwińska
Zachorowałam chwilę przed czterdziestką. Od 2009 roku byłam leczona interferonem. Od 2011 biorę udział w programie badawczym i testuję doustne immunosupresanty.
Mam szczęście, bo dobrze reaguję na leki i moja choroba, mimo kilku mocnych rzutów, ma przebieg łagodny, dzięki czemu nie musiałam rezygnować praktycznie z żadnej aktywności.
Jeżdżę intensywnie rowerem, latem zastępuje mi środki komunikacji po mieście. Pokonuję wiele kilometrów tygodniowo. Uprawiam wspinaczkę skałkową, a po dwudziestu latach przerwy wracam do wspinania się w górach. W ramach rehabilitacji syn mnie namówił. A zimą jeżdżę na nartach.
Kocham wszystko, co ma kółka, a czasem i silnik. Latem czasem jeżdżę skuterem, zimą przesiadam się w samochód, a wolny czas spędzam jeżdżąc kamperem po Polsce i Europie. Podróżuję cały rok, zimą jeździmy na narty, a latem okrążamy kolejne kraje. Moim kamperem przejechałam już ponad 60 tysięcy kilometrów. Dla kontrastu mieszkam od urodzenia w tym samym pokoju w domu rodzinnym na warszawskim Żoliborzu.
Jestem urodzonym grafomanem, muszę pisać. Od dziecka notuję, zapisuję, prowadzę kalendarze i pamiętniki. Na szczęście nie mam potrzeby publikowania tego, co napiszę. Robię zdjęcia, nie lubię fotografować ludzi i nie umiem zrobić selfie. Cieszę się, że żyję w czasach nowych technologii, komputerów, smartfonów, GPS-ów i Internetu. Pisanie, fotografowanie
i nowe technologie udaje mi się łączyć.
Zawodowo zajmuję się mediami społecznościowymi w Gazecie Wyborczej.
Poza tym hoduję kaktusy, które latem kwitną jak szalone, mam rodzinę, syna i dwa koty.
P.S. Mam SM